Akurat głosiliśmy nad wyraz dobrą nowinę Hiszpanom o tym, jak w Iranie dajemy sprzedawcom portfel a oni sami sobie wyciągają należną kwotę, i że ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości jak bardzo uczciwi wobec nas są miejscowi, kiedy dotarliśmy...
Akurat głosiliśmy nad wyraz dobrą nowinę Hiszpanom o tym, jak w Iranie dajemy sprzedawcom portfel a oni sami sobie wyciągają należną kwotę, i że ani przez moment nie mieliśmy wątpliwości jak bardzo uczciwi wobec nas są miejscowi, kiedy dotarliśmy...
Brak odpowiedniego sprzętu, kondycji, strach przed nieznanym? Jeśli to powstrzymuje Cię przed ruszeniem w rowerową podróż, przeczytaj ten wpis!
Do Iranu jechaliśmy pełni obaw. Nie o terrorystów, ani radykałów. Baliśmy się miejscowej gościnności. A co jeśli zbyt wiele atencji nas przytłacza i będziemy zmuszeni od niej uciekać? Czy nie wywołamy trzeciej wojny światowej? Naprawdę...
Z bazarów w Iranie ten w Kaszan podobał nam się najbardziej. Być może chodziło o efekt świeżości, zachwycaliśmy się każdym łukiem, sklepieniem i dziedzińcami skrywającymi nieduże meczety.
Pisk opon dotarł do mnie za późno, by zareagować inaczej niż krzykiem. Zanim zdążyłem się obrócić i dostrzec co się za mną dzieje, poczułem uderzenie. Rower podskoczył, a ja wyleciałem z siodełka i bezwolnie pofrunąłem na granicę życia...
Mieliśmy się dopiero przekonać, że nie każda ulica w Iranie wygląda jak kondukt żałobny, ale akurat Meszhed (Mashhad), pierwsze duże miasto na naszej ścieżce po islamic republic miało wszystko to czego po państwie wyznaniowym się spodziewaliśmy.
Aszchabad jeszcze przed świtem wyglądał jak skrzyżowanie disneylandu z Las Vegas. Gdzieniegdzie wystrzeliwały w niebo oświetlone minarety, pałacowe kopuły i dziwne konstrukcje, które mogły być zarówno pomnikami jak i rakietami kosmicznymi.
Koniec pobytu w Uzbekistanie odmierzała nam tranzytowa wiza turkmeńska, pięciodniowa i ustalona na konkretne daty. To koszmar rowerzysty i długodystansowego podróżnika przemierzającego świat z planem planu nie posiadania. Zakochałeś się w kraju,...
Opowiemy wam o Bucharze, a po drodze zasmakujemy w gościnności Uzbeków, przyznamy się, czemu nie łatwo nas zaprosić i poznamy ciemną stronę białej jak śnieg bawełny. Ponadto zostaniemy wygonieni pod prysznic i podzielimy się potęgą słowa...
Samarkanda- pierwsze miasto na naszej drodze w Azji Środkowej, które miało nas olśnić zabytkami, miało nieść ze sobą bogatą historię i architekturę dalece wyprzedzającą radziecką stylistykę, tak na osi czasu jak i w kwestii estetyki. I nie zawiedliśmy...
Zostając dłużej niż 30 dni w Tadżykistanie rzekomo powinieneś zarejestrować pobyt. Czy można to zlekceważyć i czy da się uniknąć pozostałych pułapek zastawianych przez tadżyckie służby graniczne?
Przepisy celne Uzbekistanu i sposób ich egzekwowania to zdecydowanie najciekawszy przypadek na jaki natrafiliśmy podczas całej podróży. Lista rzeczy, których nie wolno wwozić do kraju jest długa i nietypowa....
Tadżykistan jest jednym z tych przepełnionych korupcją krajów, w których turysta może czując się względnie bezpiecznie z boku obserwować wszystkie absurdy z jakimi zmagają się mieszkańcy Duszanbe.
Przejazd przez Tadżykistan wzdłuż afgańskiej granicy, doliną rzek Panj i Pamir, to główny temat rozmów pomiędzy rowerzystami spotykającymi się na trasie. Nikt nie pyta czy Talibowie ostatnio kogoś nie porwali, ani czy tadżyccy wojskowi nie utrudniają...
Dlaczego lepiej nie mieć kłopotów zdrowotnych w Pamirze, czy po ciemnej stronie księżyca sprzedają piwo i jak to jest wciągnąć się na rowerze na 4655 metrów, czyli kolejny odcinek naszej przygody z górami Tadżykistanu!
Tadżycki punkt kontrolny znajduje się już za przełęczą i przez większość dnia szykował nam się zjazd kilkaset metrów w dół z 4200 metrów nad ogromne jezioro Karakul. Na tych wysokościach powietrze się tak rozrzedza, że kolory dostają...
Z Dżalal Abad już po asfalcie wzdłuż ruchliwej trasy w jeden dzień przepedałowaliśmy do Osz, gdzie zebraliśmy siły, by zaatakować Pamir Highway na rowerze. Co nas czekało?
Po nocy u nawiedzonej rodziny wróciliśmy na naszą trasę, przejechaliśmy ile się dało wyasfaltowaną drogą i kiedy znów pojawiły się kamulce po oś zaczęliśmy kombinować. I tak zapoznaliśmy się z taksówką w Kirgistanie....
Fatalna nawierzchnia zmuszała nas do zaciskania hamulcy aż do bólu palców, a obłędne widoki do zatrzymywania się i wyciągania aparatu. Uznaliśmy, że wszystkie wysiłki były warte tych chwil i w choćbyśmy mieli na plecach nieść te rowery...
Cisza i spokój to największy urok górskiego jeziora Song Kul, którego otoczenie choć zdecydowanie ciekawsze niż to nad Issyk Kul, to jednak zbyt zwyczajne by trafić na podróżnicze listy marzeń.