Sztuka pakowania | Co na wyprawę?

20 września 2014  By nakreceni.in 
10


Plany były ambitne. Bardzo chcieliśmy spakować się w dwa podręczne plecaczki, aby bez ograniczeń w postaci zbyt ciężkiego bagażu móc przemierzać stepy i zdobywać szczyty. Niestety już na początku planowania okazało się, że nie ma szans abyśmy zmieścili się w nasze wymarzone 35 litrów. Przede wszystkim, w trakcie naszej podróży będziemy trafiać również w znacznie zimniejsze rejony i mimo, że nie targamy ze sobą wszystkiego od samego początku tylko planujemy zakup w trakcie, to i tak polar czy softshellowa kurtka jest dodatkowym bagażem, z którego moglibyśmy spokojnie zrezygnować podążając po świecie w poszukiwaniu lata. Po drugie ekwipunek. Nie dość, że zdecydowaliśmy się na zabranie namiotu, to jeszcze śpiwory czy mata musi dać nam ciepło w trakcie trekkingu w Nepalu czy podczas jesiennych nowozelandzkich nocy (plan naszej trasy znajdziecie tutaj), a nie tylko być osłoną przed komarami roznoszącymi malarię. Do tego cały zestaw pozwalający przeżyć na bezludziu i obniżyć koszty pośród cywilizacji: kuchenka, zestaw garnków, miseczki, składane kubki i tak dalej.

I mimo, że wszystko wybraliśmy w wersji mini to suma super lekkich rzeczy już wcale lekka nie jest.

No i dochodzimy do trzeciej grupy bagażu – sprzęt. Naprawdę bardzo podziwiamy osoby, które podczas swoich wojaży całkowicie rezygnują ze wszelkiej elektroniki, odcinają się od świata i z czystą głową delektują się zastanymi widokami i poznanymi ludźmi, zapisując te wszystkie obrazy jedynie w swojej pamięci. Nam jednak jest szczerze szkoda tych wszystkich momentów, a poza tym uwielbiamy dokumentować zastaną rzeczywistość- dla siebie i bliskich- sprawia nam to nieukrywaną frajdę. I choć wiemy że momentami jest to pewne ograniczenie, to nie potrafimy nie zabrać dobrego sprzętu fotograficznego, a chcąc pozostawać w kontakcie z rodziną i znajomymi oraz mieć możliwość archiwizacji czy publikacji zebranych materiałów, również komputera. I tak w sumie zebrało się nam 28 kg bagażu rozmieszczonego w dwóch plecakach. Jest to wynik daleki od naszych początkowych założeń, choć i tak sporo osób uważa, że jest to niezły rezultat jak na zestaw rzeczy na rok, wliczając taką ilość sprzętu. Plan „na lekko” zrealizowalibyśmy rezygnując z biwaku, ale to byłoby pójście na skróty, czuliśmy, że byśmy tego żałowali. Jest szansa, że po drodze uda się nam jeszcze część bagażu zgubić ponieważ zabraliśmy też trochę jedzenia z Polski, na podróż koleją i mongolski step. Postanowiliśmy umieścić szczegółową listę rzeczy, które zabraliśmy. My szykując się do podróży przeglądaliśmy sporo takich zestawień u blogerów i było to naprawdę nieocenione. Oczywiście nie było jednej idealnej listy, która przekonała nas w stu procentach i poza tym każda z „wypraw” ma inny charakter, stąd naturalnie lista niezbędnych elementów się różni. Korzystając i oceniając rady własnym okiem, skompilowaliśmy naszą listę na podróż z namiotem w zróżnicowane pogodowo rejony świata. Jednak tak jak wspomnieliśmy zakładamy małe zakupy (coś cieplejszego w Nepalu czy jakieś luźniejsze ciuchy na tajskim bazarze). Stwierdziliśmy, że w lokalnych sklepach możemy je tanio dostać, a nie ma sensu obciążać naszych plecaków od samego początku. Na razie sugerujemy nie traktować poniższego zestawienia jako wielkiej porady, gdyż jesteśmy na początku naszej drogi i dopiero w trakcie ocenimy co było niezastąpione, a jakie elementy stanowiły bagaż przydatny jak kupa kamieni. Oczywiście obiecujemy za jakiś czas takie informacje również podać i wzbogacić opis o recenzję wybranych przez nas sprzętów. Nie mamy żadnych sponsorów, więc możecie liczyć na naszą szczerość:)

Jeśli ktoś chciałby już teraz skorzystać z takiego zestawu, a szukałby oszczędności kilku kilogramów, to najłatwiej byłoby wziąć jeszcze lżejszy namiot (obniżając wymagania lub dopłacając), nieduży aparat fotograficzny i jedzenie na tylko 1 dzień. Poza listą bagażu niezwykle istotna jest logistyka pakowania. Skorzystaliśmy z rady i nie mamy w plecakach luźnych przedmiotów. Wszystko jest posegregowane i pochowane w różnych woreczkach, torebkach i specjalnych opakowaniach. Post ten piszemy w kolei transyberyjskiej i już widzimy jak bardzo ten system się sprawdza. Potrzebujemy noża, ok, czyli woreczek w Ani plecaku razem ze sznurkiem, taśmą i rozgałęziaczem. Bez patrzenia jesteśmy w stanie sięgając do górnej półki bagażowej wymacać i szybko znaleźć szukaną przez nas rzecz. Na ubrania kupiliśmy lekkie rozpinane z dwóch stron siateczkowe woreczki (sklep Podróżnik na Grójeckiej). Są dostępne w 3 rozmiarach i mają rózne kolory. Przydatne są też zippowe plastikowe opakowania, w których trzymamy różne zestawy.

I ostatni element naszego pakowania, czyli w co chowamy ten cały przybytek. Ania ma plecak 55 litrowy Gregory Z. Ma on ciekawy system nośny i mimo początkowego wrażenia, że jest podejrzane mały, to okazał się niezwykle pakowny i bardzo wygodny zarówno pod względem umieszczania w nim przedmiotów, późniejszego dostępu do nich, jak i samego noszenia. Jedyna na razie ujawniona wada, to fakt, że jest to plecak męski i brakuje możliwości ściścięnia z o dwa centymetry więcej w pasie. Dla Rafała wybraliśmy plecak Lowe Alpine Kongur o pojemności 65 + 10 litrów. Również dobrze leży i jest wygodny w obsłudze, dzięki dostępowi do rzeczy od góry, na środku i z dołu. Plecaki są stosunkowo lekkie, nie posiadają wielu kieszeni zewnętrznych i bocznych, na czym nam nie zależało (miały być „zgrabne”, solidne i mieścić wszystko w środku), konieczne były za to pokrowce przeciwdeszczowe w obu przypadkach dołączane w zestawie. Do tego mamy pojemny (26 litrów) i wygodny plecak podręczny, który zwija się do niewielkich rozmiarów, więc kiedy nie musimy z niego korzystać, pozostaje schowany w głównym plecaku.

Poniżej nasza lista rzeczy.

Ubrania Ania:

5 bluzek z krótkim rękawem
Koszula z krótkim rękawem 2 bluzki z długim rękawem
Polar
Kurtka softshell
Kurteczka przeciwwiatrowa
Peleryna przeciwdeszczowa (zmieszczę się pod nią cała z plecakiem)
Lekkie długie szybkoschnące spodnie
Długie spodnie z odpinanymi nogawkami
Lekkie szorty
Legginsy (generalnie jako piżama, jednak mogą posłużyć jako dodatkowa warsta w chłodniejszych rejonach)
Bielizna na 6 dni
Sportowy biustonosz
Kostium kąpielowy
Skarpetki 4 pary
Buty trekkingowe za kostkę
Sandały
Stare trampki (do wyrzucenia po podróży koleją)
Chustka buff
Czapka polarowa
Rękawiczki polarowe
Pasek z kryjówką na miliony

Ubrania Rafał:
3 sportowe koszulki z krótkim rękawem
2 t-shirty „na miasto”
2 sportowe longsleevy
Koszula sportowa z długim rękawem
Polar
Kurteczka przeciwwiatrowa
Peleryna przeciwdeszczowa
Lekkie długie szybkoschnące spodnie
Długie spodnie z odpinanymi nogawkami
Sportowe krótkie spodenki
Długie spodnie piżamowe (ale Ania wyszukała takie, które spokojnie można założyć na miasto w ciepły wieczór)
Bielizna na 4 dni
Kąpielówki (basenówki- trochę obciach :), ale lżejsze i mniejsze)
Skarpetki 4 pary
Buty trekkingowe za kostkę
Sandały
Buty trekkingowe niskie (stare, do wykorzystania i wyrzucenia przy pierwszej okazji, zapewne w Mongolii)
Chustka buff
Czapka polarowa
Rękawiczki polarowe
Kominiarka
Bielizna narciarska (dół)
Etui na kasę i dokumenty pod spodnie

Wyposażenie „campingowe”:
Namiot 2-osobowy Marabut Poligon Alu
Śpiwory Yeti: Ania strefa komfortu do -7, Rafał do -2
Mata samopompująca Thermarest ultralekka: Ania czterosezonowa, Rafał trzysezonowa
Zestaw garnków Kovea Solo 2: garnek wkładany w garnek, a przykrywki zamieniają się w patelnie, dodatkowo w komplecie małe miseczki i chochla
2 składane całkowicie na płasko kubki Sea to Summit
Termos 0,5 l
Zwijany, materiałowy zlew Sea to Summit: ma nam posłużyć do prania, zmywania czy mycia
Lekkie, plastikowe sztućce na karabińczyku Quechua
Palnik do kuchenki gazowej MSR: badaliśmy trochę temat i pewnie bezpieczniej byłoby mieć kuchenkę na paliwo ze względu na jego dostępność w Azji, jednak ze względu na wagę i cenę zdecydowaliśmy się na opcję gazową. Jest kilka systemów, podobno najbardziej popularną w rejonach świata, do których my się wybieramy jest opcja z nakręcaną butlą i palnik do takiego systemu udało się nam pożyczyć Kartusz: nie można przewozić samolotem, więc pierwszy chcieliśmy dokupić w Moskwie, ale mieliśmy szczęście i dostaliśmy taki od naszych gospodarzy couchsurfingowych, ale na pewno są dostępne w sklepach podróżniczych na miejscu
Krzesiwo
Słomka Life Straw: ukochany gadżet Rafała, który ma odfiltrować wszystkie zarazki, kiedy już przyjdzie nam pić wodę z niepewnego źródła, Ania nie jest przekonana
Składany nóż ostry jak zęby rekina
Szwajcarski scyzoryk
Super lekka i cienka deska do krojenia
2 czołówki
Ręczniki szybkoschnące x2
Kawałek sznurka
Taśma ducttape
Zestaw do szycia

Kosmetyki i chemia:
2 składane szczoteczki do zębów
Mała pasta
Mini żel do mycia
Mini szampon
Mini dezodorant
Krem do ust (wazelina, w sensie :))
Krem z filtrem 50
Składana szczotka do włosów
Turystyczne płatki do prania, szampon, żel do mycia
Antybakteryjny krem do rąk
Mokre chusteczki
Przemycony przez Anię w tajemnicy jeden lakier do paznokci;)

Sprzęt:
Ultrabook Toshiba Lustrzanka z obiektywem 24-105 mm
Obiektyw 50mm
Dysk 1,5 Tb
GoPro z wysięgnikiem
Kabel USB do ładowania 4 w jednym: do telefonów, komputera, aparatu
Kabel do zrzucania zdjęć (nie wzięty z domu, dokupiony w Moskwie)
Karty pamięci
Zapasowe baterie do aparatu i GoPro
Mini-odtwarzacze mp3 i słuchawki
Wtyczka do kontaktu z wyjściem USB
Rozgałęziacz

Leki:
Antybiotyk Unidox
Maść Tribiotic
Fenistil
Krople do oczu
Plastry zwykłe i na odciski
Koc (folia) termiczny
Acenocumarol (Rafała na serce)
Nifuroksazyd
Laremid
Urofuraginum
Gazik jałowy
Elektrolity Octenisept

+ jedzenie, czyli kilka sztuk żywności liofilizowanej, chińskich zupek, kabanosy, pasztet, sardynki, owsianki w proszku, budynie, kiesiele, batoniki owsiane, żele energetyczne; w sumie tyle żeby starczyło na kolej i chociaż częściowo na Mongolię, później zapasy przydadzą się dopiero w Nepalu i wtedy na nowo napełnimy odchudzone plecaki. + herbata w torebkach i kawa rozpuszczalna w jednorazówkach + notesy i długopisy, żeby nic nam nie umknęło na krańcach cywilizacji

Za kilka miesięcy zrobimy podsumowanie i damy znać jak dobrze opanowaliśmy sztukę pakowania!




nakreceni.in
nakreceni.in
Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: nakreceni.in@gmail.com







Sprawdź również:


  • Oli

    Cześć!
    Koleżanka poleciła mi Waszego bloga, bo jesteśmy z narzeczoną tuż przed długą podróżą. Nie zawiodłem się. Przeczytałem kilka tekstów i podoba mi się sposób, w jaki piszecie. Co do sprzętu, to my jednak zabieramy niskie buty podejściowe (raczej z nakierowaniem na cieplejszy klimat). Chodziłem w takich po Karpatach czy Pirenejach i dawały radę. I mam szczerą nadzieję, że nam uda się zamknąć w 24kg w dwie osoby :)
    Pozdrawiam i dzięki za tego bloga.

  • Fajny blog, dobrze się czyta! W przyszłym roku obieramy podobne kierunki i pewnie niejedna wskazówka lub inspiracja się przyda :)

    Mieliśmy ten sam dylemat ze sprzętem campingowym, ale po ośmiu miesiącach w Amerykach nie żałujemy, że go dźwigamy na plecach. To zupełna inna jakość podróżowania, gdy ma się mozliwość rozbicia swojego przenośnego domku w każdym miejscu. Ale fakt, plecaki przez to są znacznie większe. :D

    A jeśli chodzi o buty to kilka lat temu na takich wyprawach przerzuciliśmy się na buty podejściowe pod kostkę (obecnie LaSportiva Boulder X). Sprawdziły się i w Himalajach i w Patagonii a teraz w Andach w Peru a na codzień dużo wygodniej się w nich wszędzie przemieszczać. Są momenty, gdy buty nadające się pod raki by się przydały, ale na te chwile wypożyczenie jest łatwiejsze niż ciągłe dźwiganie tych ciężkich trekkingowych. Długo trzymaliśmy się tych za kostkę, ale teraz jesteśmy bardzo zadowoleni z nowego rozwiązania.

    Pozdawiamy i życzymy szerokiej drogi!

  • Tomek z Jeepneya :)

    Hej
    Jaki to model GoPro ?

    • Hej!
      3+ silver edition – od 3+ black różniły ją szczegóły odnośnie rozdzielczości, a cenowo to była jednak przepaść. Czwórka wyszła jakoś krótko po naszym wyjeździe i nie mamy o niej żadnej wiedzy. Nasz model sprawuje się świetnie, ale też poza nagrywaniem pod wodą nie był poddany szczególnie ekstremalnym warunkom :)

      • Tomek z Jeepneya :)

        Dzięki za odpowiedź. Córka mówiła, że podobno wracacie rowerami z Chin ….szacun :) ja czytam bloga od początku, ale jestem dopiero nad Bajkałem :)….. pozdrowienia z Polski

  • Gośc nr 2

    Z jakich butów korzystacie i jak się sprawują? Co moglibyście polecić?

    • Przyznamy, że z butami to nam się udało!

      Ania ma LOWA kupione na długo przed podróżą, sprawdzone w Tatrach, mniej więcej te (tylko pewnie starszy model: http://www.sportmaster.pl/buty-trekkingowe-lowa-damskie-kody-gore-tex-navy-p-4632.html ), goretex rzeczywiście nie puszcza wody, nie przemokły ani razu pomimo śniegu i rzek; dość ciepłe

      Rafał ma buty górskie Domeyko (marka własna sklepu Podróżnika), były w świetnej cenie (jakaś wyprzedaż- około 220 zł) i okazały się rewelacyjne. Membrana wprawdzie nie goretex (jakiś jego mniej znany odpowiednik) ale pomimo przemierzania potoczków, długiego stąpania po rosie, bagienkach itp, ani razu nie przemokły, nie są specjalnie mocno ocieplone, więc bywa w nich chłodno, ale dzięki temu spokojnie da się w nich wytrzymać nawet w temp letnich (co ma kolosalne znaczenie, gdy jest to moje jedynie obuwie obok sandałów). Krótki okres pomiędzy spotkaniami z rodzicami w podróży korzystaliśmy zamiast górskich butów z trekkingowych Ecco, ale ostatecznie wiedząc, że odwiedzamy Mongolię, Syberię, Himalaje itd, wybralibyśmy ponownie zabranie butów górskich, a na tropiki przestawienie się wyłącznie na sandały.

      przy okazji odpowiedzi, uporządkowałem wpis (coś się wcześniej rozjechało), teraz będzie to czytelniejsza lista!

    • a, jeszcze jedno, zarówno buty Ani jak i moje są z VIBRAM i co do ślizgu podeszwy nie mamy zastrzeżeń, poza błotem na wulkanie HibokHibok nie mieliśmy żadnych „gleb”, natomiast buty Ani mają dość miękką podeszwę co przy wielokilometrowych trekkingach po kamieniach jest bolesne, warto wziąć pod uwagę planując jakiś konkretny wyjazd, my musieliśmy zdecydować się na różne warunki, więc specjalnie nie szukaliśmy zbyt sztywnych butów.

      • Gośc nr 2

        Wielkie dzięki! Buty Lowa kieeeedyś nosiłem i w sumie mało pamiętam :) Te Domeyko dziś miałem w ręku i to jest chyba pierwsza opinia o tej marce, którą widzę w necie. Czy to jest model na turnie z pełnym otokiem dokoła lub choćby na nosku?
        Ecco zebrały dobre recenzje w Tatrach od znajomej w zeszłych sezonach, mimo że ogólnie jest to marka uznawana za „miejską”.

  • gość

    Czytając listę zastanawiałam się jaki kolor lakieru przemyciłaś , czy aby będzie pasował do wszystkich strojów :)
    Dzisiaj uzyskałam odpowiedz …… Filmik super, proszę o więcej



Czytaj więcej
Kolej Transsyberyjska: Jedz, śpij i pisz bloga! Godziny przetaczania się przez wielką na pół świata Rosję większość podróżnych spędza na przemian na spaniu i jedzeniu, a tylko czasami urozmaica go rozwiązywaniem krzyżówek. My akurat żadnych nie mieliśmy, więc mogliśmy nie tylko czytać,...