Tego nie musisz robić w Xi’an, by się w nim zakochać

1 listopada 2014  By nakreceni.in 
8


Przez przypadek natknęliśmy się na listę 9 rzeczy, które musisz KONIECZNIE zrobić w Xi’an. Wyszło, że zrobiliśmy jedną i to przez przypadek, zwiedzając miasto na własną rękę. Nie weszliśmy na mury, nie odwiedziliśmy Armii Terakotowej, ani nie dotarliśmy do podświetlanej fontanny pod Great Wild Goose Pagoda (koledzy z hostelu odradzali). Nie zajrzeliśmy do muzeum historii prowincji Shaanxi, do kolejnej świątyni, ani do opery. Na liście były też gorące źródła pod Xi’an i park tematyczny. Do tych miejsc też nie trafiliśmy. Nie zrobiliśmy tego z przekory, ale po prostu miasto pochłonęło nas tak bardzo, że przez sześć dni jakoś nie było nam po drodze. Na pewno przejście po murach i widok podświetlonego miasta z góry robi fantastycznie wrażenie, przeżyciem byłby też spektakl w tradycyjnej chińskiej operze. Może uda się to nam następnym razem bo Xi’an jest jednym z tych miejsc, do którego wrócilibyśmy z przyjemnością. Nawet zaczęliśmy się zastanawiać czy udałoby się nam tu znaleźć pracę i jak poszłoby nam wtapianie się w chińską rzeczywistość:) Czy miłość do tego miejsca umarłaby, czy jeszcze bardziej rozkwitła?

Z punktów obowiązkowych przeszliśmy wzdłuż i wszerz dzielnicę muzułmańską, gdzie ukrywa się niewielki klasyczny meczet, przeciwieństwo wielkiego meczetu (Great Mosque of Xi’an), który zwłaszcza przed tłumami turystów się nie ukrywa, ani też nie przypomina muzułmańskiej świątyni, więc znowu trzeba wierzyć Chińczykom na słowo:). Xi’an przed wiekami stanowiło początkową stację jedwabnego szlaku, mieszały się tam kultury, religie, smaki i języki. Według nas, przez ponad tysiąc lat wyjątkowość miasta nie przepadła w odmętach historii. Delektowaliśmy się chińską atmosferą, to własnie ona zastąpiła nam atrakcje. Co rano jedliśmy na śniadanie pierożki na ulicy od tej samej pani, włóczyliśmy się uliczkami poza murami, obserwowaliśmy lokalne życie, chodnikowe warsztaty, ćwiczenia w parku i codzienność, którą świat zachodni chowa za ścianą, a Chińczycy wywlekają na widok publiczny. Graliśmy z xiańczykami w ping ponga, słuchaliśmy grajków i śpiewaków, robiliśmy im zdjęcia, a oni przyjmowali to z wielką życzliwością. I mamy nadzieję, że właśnie te zdjęcia oddadzą cząstkę atmosfery, dla której odwlekaliśmy nasz wyjazd z Xi’an!

QG8A4513 (Kopiowanie)

OM NOM NOM, Kalmary!

QG8A4496 (Kopiowanie)

Street food w Xi’an

QG8A4547 (Kopiowanie)

Roujiamo – świeżo wypiekana buła wypchana mięsem (baran, świnia, szczurek) – inaczej zwana Chinese Burger :) Pychota!

QG8A4537 (Kopiowanie)

Kolejka po chińskie burgerki – warto czekać!

QG8A4523 (Kopiowanie)

Pasibrzuch

QG8A4527 (Kopiowanie)

Nudle jeszcze nie w pudle

QG8A4530 (Kopiowanie)QG8A4543 (Kopiowanie)

QG8A4561 (Kopiowanie)

Suszona jujuba, nie pychota

QG8A4470 (Kopiowanie)

Nakręceni na świątynie? Niezbyt.

QG8A5013 (Kopiowanie)

Rafał nie dał się namówić :(

QG8A5042 (Kopiowanie)

Może goloneczkę? Świeżutka, dopiero 3 dni na słońcu leży!

QG8A4333 (Kopiowanie)

Ania nie dała się namówić :(

QG8A4558 (Kopiowanie)

Co ja paczę!

QG8A4589 (Kopiowanie)

Stoi taki biedny, a każdy i tak jedzie jak chce

QG8A4576 (Kopiowanie)

QG8A4975 (Kopiowanie)

AirMaxy dodają +3 do czystości! #stylóweczka

 

QG8A4608 (Kopiowanie)

Na cienkim czy na grubym? Oh wait… Chiny!

QG8A4606 (Kopiowanie)

 

QG8A4947 (Kopiowanie)

W Xi’an znają „Kaczuszki”

QG8A5116 (Kopiowanie)

Pośpiewam, potańczę, lokalna ale gwiazda!

QG8A5052 (Kopiowanie)

Wszędzie można przyciąć w karty

QG8A4983 (Kopiowanie)

QG8A5034 (Kopiowanie)

i nie tylko w karty

QG8A5038 (Kopiowanie)

A tu będzie salon!

QG8A5029 (Kopiowanie)

Top Model Skuter

QG8A4991 (Kopiowanie)

Trzy koła, a tyle radości!

QG8A5007 (Kopiowanie)

Xi’an unplugged

QG8A5092 (Kopiowanie)

Malowanie figurek, bardzo popularne zajęcie w parkach

QG8A5091 (Kopiowanie)

będzie prezent ślubny

QG8A5108 (Kopiowanie)

Nawet panga nie bierze

QG8A5151 (Kopiowanie) QG8A5143 (Kopiowanie) QG8A5138 (Kopiowanie) QG8A5129 (Kopiowanie) QG8A5048 (Kopiowanie) QG8A5044 (Kopiowanie) QG8A5021 (Kopiowanie) QG8A5016 (Kopiowanie)

 

 




nakreceni.in
nakreceni.in
Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: nakreceni.in@gmail.com




Wcześniejszy wpis
Zachoruj w Hong Kongu
Kolejny wpis
HuaShan - porady praktyczne



Sprawdź również:


  • Pingback: Chińskie Krupówki w Yangshuonakreceni.in()

  • odnośnie pojedynku w ping ponga, to my z szacunku do ich tradycji nie nalegaliśmy na grę na punkty, a oni z szacunku do naszych umiejętności, nie protestowali :)

  • A jeśli komuś nie po drodze na pierogi do Xian,to podpowiadamy,że w barku leśnym za Macierówką,na piętnastym korzeniu trzeba lekko skręcić w lewo i potem już cały czas prosto,można zjeść pyszne pierogi z dzika.Najlepsze,bo nasze…polskie…A tak przy okazji:Oman pozdrawia Malezję:-)

    • Zbliżamy się! Już jutro Nepal, a to tylko rzut Arabem z Omanu!

  • JAM

    No, fotki miodzio! w kulinarnych dosłownie czuć zapachy i świetnie uchwycona uliczna atmosfera.

  • Bylam w Xian….z ‚wycieczka’ z Coty….super zdjęcia! Widac na nich ze tam ludzie naprawdę żyją, jakoś tak bardziej ‚razem’ niż w Warsaw…

    • Ty z tym Cotami to naprawdę zwiedziłaś cały świat! a niektórzy muszą po to robotę rzucać…:)

  • ma

    Super zdjęcia,dzięki nim miło było znowu sie tam znależć,dzielnica muzułmańska też mnie zauroczyła,na operze chinskiej byłam,ale
    chyba nie umiałam jej należycie docenić :-),jednak jeśli kiedyś trafi wam się okazja-zobaczcie koniecznie (polecam wersje skróconą,
    o pardon,dla turystów:-)).Kto był lepszy w ping-ponga?



Czytaj więcej
Zachoruj w Hong Kongu Po pół roku bez żadnej infekcji Anię dopadło jakieś paskudztwo. Przetrwała minusowe temperatury w namiocie, brak prysznica gdy przemierzaliśmy Gobi, a nawet kiepskie warunki higieniczne w chińskich hostelach i uliczne jedzenie. Choroba zaatakowała...