Wpis made in China

17 października 2014  By nakreceni.in 
1


Sunął ten nasz tani pociąg do Zamiin-Uud, na granicę mongolsko-chińską. Nadeszła noc czarna jak smoła, skończyły się karty, okrzyki, harmider. Nawet handel obwoźny zamarł. Ludzie pootwierali złożone dotąd łóżka i zrobiła nam się z tego kuszetka ze zbyt dużą liczbą pasażerów w wagonie. Ale ci się położyli we dwoje, tam ktoś wyszedł i nie wiadomo kiedy wokół nas nastała sypialnia. Nasza mówiąca po rosyjsku „dozorczyni” pouczyła nas byśmy też się kładli. Ale jak? Gdzie? -A tam, na górę, na półkę na bagaże. Jaaasne, bez żartów droga pani. Zapłaciliśmy za hard seat, nie za (very) hard sleep, nie ma takiego spania. Rozglądamy się jednak z zaciekawieniem. Obok dwie osoby już okupują pustą półkę na bagaże, dalej ktoś również rozpoczął wspinaczkę. U nas sytuacja komfortowa, cały dobytek leży w kufrach pod siedzeniem, więc miejsce u szczytu jest. Ania ma wątpliwości, potrafi zwinąć się w kłębek i z powodzeniem spać na kolanach u Rafała. Za to Rafał na siedząco na pewno się nie wyśpi, ta twarda półka pod samym sufitem pociągu to szansa!

Wspinamy się, oboje odsuwamy się możliwie najdalej od krawędzi naszych półek, na próżno przerzucamy się z boku na bok, jakby któreś ułożenie miało zniwelować twardy plastik i… zasypiamy. To działa! Tak oto poznaliśmy sekret mongolskiej kolei, w której pasażerowie nie płacą za kuszetkowe wagony, bo i tak się wyśpią.

Wysiadamy z pociągu i szukamy przygranicznego cwaniaka. Takiego, co to mu dobrze z oczu patrzy. Maszerujemy wśród przekrzykujących się naganiaczy, wszyscy zawyżają ceny. A ten jeden od razu podaje kwotę, którą chcieliśmy zapłacić, nie negocjuje, ale też nie chce opłaty z góry. Niemal ciągnie nas do swojego samochodu prezentując kolegom zdobycz. Gdybyśmy mieli uszy jak zające pewnie by nas za nie złapał i zademonstrował tłumowi. Najważniejsze, że jest uczciwy. Granicę przekracza z nami także Mongoł, wszyscy płacimy tę samą kwotę na samym przejściu. Najpierw myśmy chcieli mieć pewność, że nas przewiezie, teraz on chce mieć pewność, że po kontroli dokumentów nie zmienimy przewoźnika. Granica to zabawne doświadczenie, kierowcy ustawiają się w kolejce, a wszyscy pasażerowie wytaczają się z bagażami i wchodzą do budynku celników. Po kontroli plecaków i paszportów spory tłum wyczekuje na samochody, którymi się tu dostali. Większość aut wygląda tak samo, więc zadanie jest utrudnione.

Przejeżdżamy na chińską stronę, a tam inny świat. „Jesteśmy potęgą” – wołają przyjezdnym od progu. Marmurowe posadzki, lśniące łazienki, ogromna hala odpraw- wszystko chyba by zawstydzić sąsiadów z Mongolii. Przed budynkiem za to gigantyczna plastikowa tęcza, taka że wyznawcy Placu Zbawiciela mogliby oniemieć z zachwytu. Czysto i zielono. Czy duch Mao się tam jeszcze unosi? Raczej rozpędzony tygrys wbiegł w XXI wiek i już mało w tym Mao.

IMG_1171

Tęcza na granicy mongolsko-chińskiej

IMG_1179

Każdy czeka na swojego jeepa. Zdjęcie robione telefonem, nie żelazkiem, ani kalkulatorem.

IMG_1169

Górny kwadracik środkowej kolumny. Cel wizyty w Chinach. Wizyta.




nakreceni.in
nakreceni.in
Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: nakreceni.in@gmail.com







Sprawdź również:


  • Podróżnik

    Nie jesteście pierwsi, ja też tak podróżowałam na trasie Zakopane-Warszawa…30 lat temu. To były najlepsze miejscówki ;)



Czytaj więcej
Następny przystanek: Chiny Widoki za oknem, nim czerń stanie się nieprzenikniona, są majestatyczne. Łuna po słońcu, które zniknęło za horyzontem, maluje krajobraz w odcieniach pomarańczy. Mgła zstępuje w doliny. Z zamyślenia wyrywa drobna starsza pani wymachująca...