Mandalay – przylecieli kosmici

8 stycznia 2015  By nakreceni.in 
4


Ile można męczyć się z transportem lądowym w Azji? Z rozkręconą na maksa klimą, wąskimi siedzeniami w nocnych autobusach, małą ilością miejsca na nogi i pasażerami rozkładającymi ci fotel prosto w nos, że aż chciałoby się im oddać w zęby. Z fatalnymi drogami, które w zasadzie z drogami to nie mają nic wspólnego i z ciągłymi przystankami by dobrać pasażerów lub wypuścić ich, koniecznie każdego pod drzwiami jego domu, czasem ruszając i stając co sto metrów. Można oczywiście wytrzymać dużo, bo są to przejazdy skuteczne, bez złych przygód, nadspodziewanie punktualne i jednak niedrogie, ale kiedy pojawia się realna alternatywa to nie zastanawiamy się dwa razy. Bagan z Mandalay, ostatnim miastem na naszej trasie w Birmie, łączy rzeka, rzeką płynie prom, a promem my. Od świtu do wieczora. Nie żałujemy ani trochę, bo to bardzo relaksujący spływ niemal pustą łodzią. Widoków po drodze brak, przypomina to trochę odcinki Wisły w mazowieckim, ale za to rzekę przecina kilka imponująco długich mostów, na które z drogi byśmy sobie nie popatrzyli. A tak udało się nawet złapać malowniczo zachodzące za jednym z nich słońce!

Mandalay-1-2Mandalay-1Mandalay-1-3

Wreszcie Mandalay. Po wiejskich krajobrazach znad Inle i z Bagan witamy je z wielką radością. W Azji miasta mają swój niepowtarzalny urok i w przeciwieństwie do świątyń nie nudzą się nam niezależnie od tego jak wiele ich odwiedzimy. Mandalay jest tłoczne, jak przystało na porządne miasto. Ma duży targ z owocami, warzywami, rybami i mięsem, ma ulice wypełnione małymi gastronomiami, ma świątynne wzgórze, a nawet potężne mury, których rola dziś pozostaje nieodgadniona. A na domiar, ma doskonałą restaurację z barbeque, dla której z wielką przyjemnością witaliśmy porę obiadową. To dobry moment na trzy słowa o jedzeniu w Birmie: jest naprawdę niezłe! Ostrzegały nas przewodniki, że tłuste i bez wyrazu. Ichniejsze mięso w daniach curry rzeczywiście nie należy do najchudszych, ale nie odstaje wcale od nepalskich standardów. Może to nie ten sam szał kubków smakowych, który wywraca gałki oczne na drugą stronę, ale wciąż jest niezłe. Birma to jednak przede wszystkim kraj z długą linią brzegową, licznymi rzekami i jeziorami, a nie trzeba wiele finezji by podać wyborną rybę z grilla, jeśli jest naprawdę świeża! W Mandalay w knajpie MrBarBQ potrafili wznieść się poziom wyżej i poza rybą raczyliśmy się tam doskonałymi krewetkami, kalmarami, krabami, satayami, warzywnym curry i wyborem mięs od kurczaka do barana. Odpuściliśmy tym razem podroby i kurze odbyty, które też można tam zamówić i dostać prosto z rusztu.

>>Nastąpiła krótka przerwa techniczna w pisaniu, bo właśnie ziarenko piasku wędrowało w poprzek monitora. Ziarenko piasku miało nóżki i spacerowało sobie po laptopie! Azja wciąż nas zaskakuje.<<

Mandalay-1-4

Poranna prasówka przy szczypiorze i bananie

Mandalay-1-5 Mandalay-1-7Mandalay-1-21 (Kopiowanie)Mandalay-1-10

W Mandalay zanim wsiedliśmy na skutery poznaliśmy ruch miejski na rowerach. To z pozoru podnoszące adrenalinę doświadczenie, ale tylko z pozoru. Samochody nie pędzą, kierowcy przyzwyczajeni są do jednośladów, przeciskanie się jest w pełni akceptowane i ludzie nie pałają do siebie nienawiścią na drodze. Zupełnie odwrotnie jak w Warszawie.

Krążymy wokół murów. Murów, które podobno nic poza dawnym pałacem królewskim już nie skrywają, a widziane ze wzgórza sprawiają wrażenie fortyfikacji wokół terenów leśnych. W pierwszej ani drugiej bramie nie chcą nas wpuścić. Na teren obcokrajowcy mogą dostać się tylko z jednej strony. Tak się złożyło, że tuż za bramą trzymają bombę, którą planują zgładzić ludzkość, także sorry, jeszcze byście nas wsypali. Są bardzo mili, ale stanowczy, nie wiemy czy tu oddaje się strzał ostrzegawczy, więc na w razie czego szukamy właściwego wjazdu. W Birmie nadal władze najchętniej prowadziłyby turystę po nitce, ale znajdujemy sposób na ucieczkę ze szlaku. Przesiadamy się na skutery i dajemy dyla za miasto.

Mandalay-1-6

Zawracamy spod kolejnej bramy, nie pomogło nawet Ani różowe serduszko w koszyku

Mandalay-1-9

Tu samochody muszą się bać skuterzystów

Pod Mandalay mieści się kilka urokliwych wiosek, w których ludzie mieszkają w chatach z bambusa i żyją z tego co złowią. W Amarapurze, gdzie znajduje się ponoć najdłuższy na świecie tekowy  most U-Bein Bridge, dodatkowe przychody przynoszą turyści oglądający z łódki zachód, a rzadziej i wschód słońca. Oba widoki złowiliśmy też dla siebie. W Amarapurze mieści się również szkoła prowadzona przez buddystów. Młodzi ludzie pro bono uczą tam dzieciaki, których nie stać na korzystanie z publicznej edukacji, tak by te mogły na kolejnych etapach poradzić sobie z państwowymi egzaminami i pójść wyżej. Birma wprawdzie zmaga się wciąż z tarciami na tle religijnym i zarzutami względem buddystów o próbę nawracania mieszkańców na siłę z innych wyznań, ale praca nad wykształceniem wykluczonych grup społecznych i dyscyplina jaką narzucają to ich ogromny wkład w budowanie silnego narodu. Jesteśmy bardzo ciekawi gdzie będzie Birma za dziesięć lat!

Mandalay-1-15

Rybka w sieci, a chciała tylko pooglądać tatuaże…

Mandalay-1-12

Może się wydawać, że ten rybak chodzi po wodzie, ale raczej nie

Mandalay-1-13

W Birmie uśmiechają się nawet łódki

Mandalay-1-11

Takie zachody nie tylko na Karaibach!

Jeszcze trochę oddaliliśmy się od Mandalay i poczuliśmy się wreszcie jak ten Marco Polo co go chcieli w sobie odnaleźć niejedni podróżujący do Birmy. Z daleka już ujrzeliśmy tłum tarasujący drogę przez wioskę. Podjechaliśmy i nie całkiem rozumieliśmy co widzimy. Poprzebierane w błyszczące stroje dziewczęta różnorakiej urody wdrapujące się na festyniarsko przystrojony samochód, do którego podczepiona była lina, taka jak z zawodów do przeciągania liny. I tłum, bez mała cała wioska. I skrzeczący głośnik, chyba emitujący muzykę, a może jakiś zatajony przekaz mający zainteresować kosmitów. Jeśli to ostatnie, to im się udało, bo z całą pewnością naszą obecność tam odebrali jak najazd obcych. My też czuliśmy się z innego świata.

Do „muzyki” tańczył półnagi gość, robiący wrażenie pomyleńca, ale bardzo zachęcający nas do nagrywania go. Na moment skradliśmy atencję uczestników festynu, wianuszek otoczył Anię i zaczął jej klaskać, Rafała dzieci złapały za ręce i nie chciały puścić, bardzo chcieliśmy nie zakłócać ceremonii i pozostać niezauważeni, ale było to absolutnie nieosiągalne w miejscu, gdzie być może niektórzy po raz pierwszy ujrzeli tego mitycznego białego człowieka o blond włosach. Za chwilę ruszył pochód i ciągnąć za linę przesuwał wypełniony ludźmi pojazd wzdłuż wioski. Z tego co się dowiedzieliśmy jest to tradycja kultywowana podczas pory suchej mająca zapewnić opady. Sens nie jest tu oczywisty, więc być może coś nam umknęło.

Mandalay-1-20 (Kopiowanie)Mandalay-1-23 (Kopiowanie)Mandalay-1-24 (Kopiowanie) Mandalay-1-26 (Kopiowanie)

Kosmici pomogli przetoczyć o kilka metrów pojazd i oddalili się w kierunku Mandalay. Następnego dnia wsiedli w latający spodek łudząco podobny do airbusa AirAsia i zawitali do Bangkoku, gdzie chyba znowu byli wsród swoich, bo nikt im już nie klaskał ani za ręce nie łapał, co odebrali z pewnym smutkiem. Czasem przyjemnie poczuć się kosmitą; za to i za wiele rzeczy, do których jeszcze będziemy wracać, bardzo dobrze zapiszemy Birmę w naszych wspomnieniach.

Mandalay-1-17 (Kopiowanie)

Inny przykład kosmity w Birmie




nakreceni.in
nakreceni.in
Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: nakreceni.in@gmail.com







Sprawdź również:


  • krasz

    festyn rewelacja!

  • Ależ skąd!Jaka stronniczość!:-)Zdjęcia są fantastyczne i dorzucę jeszcze do tego kapitalne teksty!!Z niejakim bólem musze stwierdzić,że Teściu Jacek też robi świetne fotki…

  • ale piękne stroje <3

  • Może mi zarzucą stronniczość, ale Wasze zdjęcia są po prostu magiczne! Facet w tatuażach ma niezłą rzeźbę :)



Czytaj więcej
Bagan - fotorelacja Bagan to starożytne miasto, po którym pozostały setki pagód i świątyń dziś stanowiące rozległą strefę archeologiczną. Spokojnie można tu spędzić nawet kilka dni objeżdżając polnymi dróżkami buddyjskie zabytki. Nam pomogły elektryczne...