Zaręczyliśmy się w 12 rocznicę zamachów na World Trade Center, dokładnie rok temu. I to właśnie w USA. Pamiętam, że przed snem oglądaliśmy filmy dokumentalne o tamtych tragicznych wydarzeniach, bardzo romantyczny wieczór w motelu koło route 66. Wcześniej zjedliśmy świetne steki w japońskiej restauracji. Ania zapomniała dowodu i Rafał biegł do motelu, żeby jeszcze przed obiadem móc wznieść symboliczny toast budweiserem. Byliśmy potwornie spieczeni, ludzie mijający nas na ulicach i widzący czerwoną spaloną skórę aż wzdychali ze współczucia. Dziś nie pamiętamy już tego bólu, a do tamtego dnia wracamy z ogromnym sentymentem! Minął rok, a my po drugiej stronie kurtyny, w Moskwie, dalecy od fundowania sobie steków, ale znów w drodze i ponownie zbierający każdego dnia inne doświadczenia i wspomnienia. Nie zmieniła się pogoda, końcówka lata niespodziewanie smaży i zapowiada się, że wyjedziemy stąd opaleni. Może to nas zbliży odrobinę do ogorzałych syberyjskich twarzy, które lada dzień napotkamy na naszej drodze. Jutro zaczynamy kolejny etap podróży, wsiadamy w pociąg kolei transsyberyjskiej i po 80 godzinach drogi dojedziemy do Irkucka. A w trakcie zdążymy spisać wrażenia z Moskwy, by jak najprędzej się nimi z Wami podzielić!
A na zdjęciu powyżej widoczne rozwiązanie zagadki z facebooka!