Hiroszima- Peace Memorial Park

14 czerwca 2015  By nakreceni.in 
2


Japończycy ze swojego ugrzecznienia niewątpliwie uczynili znak rozpoznawczy. To może wywoływać zaskoczenie, a nawet zakłopotanie u nowoprzybyłych. Jeśli ktoś dostał się do Japonii na przykład z Chin, to może wręcz zadławić się tą jakością obsługi, uśmiechami, ukłonami i szczególnym traktowaniem. Jakby nadcywilizacja zdecydowała się hojnie obdzielić gości pokładami swojego dobrego wychowania. Nie mamy nawet całkowitego przekonania czy te wszystkie gesty są wyłącznie powierzchowne. Rozmawialiśmy z Japończykami w sytuacjach nieformalnych, w ich domach, w barach, pijąc kawę w 7eleven. Pytaliśmy ich o pomoc, o drogę, o wyjaśnienie – bywało, że pół ulicy wychodziło nam pomóc. Oczywiście, czasem naszą platformą komunikacji był translator google na telefonie i to nie będą wnioski poparte badaniami psychologiczno-społecznymi, ale ani razu nie naszła nas myśl, że Japończycy skrywają zupełnie inne emocje, niż okazują na zewnątrz. Co najwyżej, zdarzyło nam się natknąć na starszego sprzedawcę patrzącego na nas spode łba, ewidentnie niechętnie obsługującego obcych. Szanujemy to i więcej nie odwiedzaliśmy tego sklepu. I może przeceniamy rolę historii w odbieraniu świata, ale spacerowało nam po neuronach pytanie o to czy niechętne spojrzenia pojawią się, gdy trafimy do Hiroszimy.

W Hiroszimie historia działa się na oczach całego miasta i niewielu naocznych świadków mogło o tym później opowiedzieć. Może właśnie dlatego nowi miejscowi w odbudowanym mieście nie wzbudzili w sobie nienawiści do białych. Zapewne pomogło też rozliczenie się z wojną pod dyktando Amerykanów. Japończycy uznali się za najeźdźcę i stronę winną, skazali na śmierć głównych dowódców zdejmując jednocześnie jakąkolwiek odpowiedzialność z reszty społeczeństwa. Społeczeństwo narodziło się na nowo. Idąc szeroką hiroszimską aleją chłonąc przestrzeń jaką zaprojektowano w tym powstałym z popiołów mieście zastanawialiśmy się jakie wrażenie wywoła w nas Peace Memorial Park i muzeum poświęcone ofiarom bomby atomowej. Park przyciąga jednym nie pasującym do idealnie uporządkowanego otoczenia elementem- szkieletem budynku z efektowną zapewne niegdyś kopułą. To właśnie nad tą kopułą eksplodowała nowatorska bomba. Trzeba przyznać, że pod koniec wojny Amerykanie nie cackali się z Japończykami. Hiroszima, Nagasaki, bombardowanie Tokio (które przyniosło więcej ofiar niż w Nagasaki i podobną ilość co w Hiroszimie) i rozważanie użycia broni gazowej, po którą ostatecznie nie sięgnięto. Otworzyliśmy segregatory rozłożone blisko budynku-pomnika, zawierające swoiste FAQ na temat przyczyn i skutków bomby atomowej. Szczerość odpowiedzi nas zaskoczyła. Japończycy mówią: zasłużyliśmy sobie, wprawdzie Amerykanie nie musieli tego robić, bo i tak wywieszaliśmy już białą flagę, co miał potwierdzać jeden z bohaterów II wojny światowej- generał MacArthur, ale to i tak w większości bicie się we własne piersi. „Czy miejscowi nienawidzą Amerykanów?” – Być może niektórzy, ale nikt nie patrzy na tę tragedię w ten sposób. „Czy którykolwiek prezydent USA odwiedził park lub muzeum w Hiroszimie?” – żaden urzędujący, Carter wybrał się tu będąc już na emeryturze. To też pokazuje, że Amerykanie przepraszać nigdy nie zamierzali i skutecznie unikają zagłębiania się w temat zafundowanej przez nich rzeźni. Rzeźni za sobą zresztą mieli już podczas II wojny światowej kilka, bo skoro przy rzeźniach jesteśmy to trudno nie wspomnieć Kurta Vonneguta odpowiadającego na pytanie dlaczego spalono i zrównano z ziemią Drezno? Bo wszystko inne zostało już spalone. W Hiroszimie zginęło między innymi dwanaście tysięcy amerykańskich więźniów wojennych. Nie tylko dzisiejsze Chiny przymykają oczy na jednostki w imię „wyższego dobra”. Lub wyższego zła, zależy jak patrzeć. Na pewno wypróbowanie działania atomówki na żywym celu, w obliczu niestabilnej sytuacji na świecie było wówczas Amerykanom bardzo na rękę.

QG8A0240 (Kopiowanie) QG8A0280 (Kopiowanie)QG8A0252 (Kopiowanie)

Na nas chyba dopiero muzeum zrobiło wrażenie. Sama ekspozycja i wystawa jest bardzo prosta, podstawowa, ale została zaprojektowana tak, by grać na uczuciach zwiedzających. W znacznej części muzeum odnosi się do dzieci i młodzieży, które w czasie wybuchu bomby przebywały w mieście. To plecak małej Yumiko, a to zegarek Hiroko, podarowany mu przez dziadka. I trochę mrożących krew w żyłach historii o tym jak niektórzy zdołali przeżyć eksplozję i wydostać się za miasto, by w męczarniach umrzeć kilkanaście godzin później. Są też wyryte w drewnie na poddaszu jakiegoś domu dane podliczające straty w ludziach w jednej z hiroszimskich rodzin: kto nie żyje, a kto ciężko ranny. To badzo proste emocje i one robią w głowie największe spustoszenie. Trudno powiedzieć, z której strony trzeba poznać Japonię, by ze spokojem powiedzieć sobie, że Japończykom się to należało.

Z lżejszych tematów, w Hiroszimie udało nam się zaczepić u couchsurfera. Jego malutkie jednopokojowe mieszkanie dzieliliśmy nie tylko z gospodarzem, ale także z Chilijczykiem będącym od roku w drodze po świecie. Latynos zrobił na nas kolosalne wrażenie, bo po trzech tygodniach w Japonii nie wiedział czym jest sushi i czy je się je na zimno, czy należy podgrzać w mikrofali. Do podróżowania po świecie nie potrzebujecie ani szóstej, ani piątej, ani nawet żadnej klepki. W Japonii za to może przydać się zapas gotówki, ale żeby odrobinę ułatwić zadanie, w kolejnym odcinku podpowiemy wam jeszcze jeden sposób na tanie noclegi na miejscu, jeśli couchsurfing to nie wasza bajka!

Miyajima

Przy okazji wizyty w Hiroszimie zrobiliśmy sobie wycieczkę na wyspę Miyajima, gdzie oprócz klimatycznych uliczek i ładnych terenów świątynnych można spotkać sarenki, które bardzo chętnie pozują do zdjęć!

QG8A0161 (Kopiowanie)

Największa na świecie łyżka do ryżu (?!)

QG8A0183 (Kopiowanie) QG8A0144 (Kopiowanie)QG8A0148 (Kopiowanie)QG8A0227 (Kopiowanie)




nakreceni.in
nakreceni.in
Nakręceni to Ania i Rafał. Na półtora roku zamieniliśmy etat w biurze na życie w podróży. Z plecakiem i namiotem przemierzyliśmy Azję aż na kraniec świata w Nowej Zelandii. W drodze powrotnej już na rowerze przejechaliśmy z Chin do Gruzji zostawiając pod kołami między innymi szlaki Pamiru. Blog to nie tylko wirtualna szuflada wspomnień, będziemy tu dalej dzielić się przemyśleniami o świecie, często z przymrużeniem oka, bo tak jak w podróżowaniu, tak i w pisaniu o podróżach dystans ma znaczenie. Zostańcie z nami! Jeśli chcielibyście nam zadać pytanie, czy też zaproponować współpracę lub kierunek kolejnego wyjazdu, piszcie na adres: nakreceni.in@gmail.com







Sprawdź również:


  • Serio, najpierw rozważał czy powinien podgrzać maki, a potem ze sporym zaskoczeniem stwierdził, że TO jest nawet smaczne! Nie zdziwię się jak po jego wizycie zamkną dla turystów jakąś knajpę ;)

  • Jak to nie wiedział czym jest sushi?! :D W zeszłym roku była głośna sprawa chińskich studentów, którzy się poskarżyli w restauracji sushi, że ryba surowa, że oni nie wiedzieli, poprosili żeby im to wszystko usmażyć i zapakować do domu. W efekcie niektóre restauracje sushi przestały przyjmować rezerwacje od cudzoziemców :(



Czytaj więcej
Dymiące Beppu, japońskie onseny i polska gościnność Jaki cel miałby przyświecać tej wizycie w onsenie, skoro występując w stroju Adama ani nie można spędzić tego czasu z drugą połówką, ani nawet przyjrzeć się bliżej czy defekty Japonek kończą się na krzywych nogach. Być tak blisko dalekowschodnich...